niedziela, 3 czerwca 2012

ej stary idź po wódkę, bo nie radzę sobie z jutrem. a dziś zabiera wszystko, bo całe szczęście gdzieś prysło.




zabić to uczucie, schować je głęboko, czekać aż zniknie. ale nie znika. nie powinno w ogóle istnieć, a istnieje i z każdym uśmiechem, z każdym zetknięciem ramion jest silniejsze. uwolnić się z jego sideł, ale czaruje spojrzeniem, przywołuje myśli : co by było gdyby? i jestem już jego. ma mnie całą, na własność. i nawet o tym nie wie.|africa








to nie może być tak, że stwarzamy pozory normalności codziennym przywitaniem się i kilkoma słowami, bo głupio siedzieć w ciszy. problemów trzeba się pozbywać, a nie je przemilczać.|africa








niecnieznaczysz, nicnieznaczysz, nicnieznaczysz, nicnieznaczysz, niczniezanczysz. proszę, nie znacz nic. |africa








chodź ze mną. postradałam zmysły. kocham. |africa







gapiłam się na twoje zdjęcie jedząc chipsy. wspólna kolacje mogę już odhaczyć? |africa







bawmy się. uciekajmy przed odpowiedzialnością. jak dzieci. obrażajmy się. bójmy się prawdy, bójmy się bólu. jak dzieci. kłammy, wmawiając sobie, że to dla dobra innych, chroniąc jedynie swoją dupę. jak dzieci. |africa







cholernie jebiesz mi w głowie. a ja nie mam siły ogarniać tego syfu za każdym razem. |africa







to chyba niedobrze, kiedy wódka zaczyna smakować. to chyba niedobrze, kiedy papierosy zamieniają się w rutynę. to chyba niedobrze, kiedy stajesz się całym światem. |africa






nie byłam nigdy w jednym z tych filmowych, amerykańskich barów. przyciemnione światła, dym odbijający pojedyncze promienie słońca, wpadające przez niedbale zasłonięte żaluzje, w tle dźwięki odbijanych kul bilardowych. ukryte pomieszczenia, do mafijnych spotkań wypełnionych po brzegi najlepszą whisky z lodem. odtwarzałam te obrazy za każdym zaciągnięciem się jego zapachem. bluza przesiąknięta nikotyną z lekkim dodatkiem ulubionych perfum. a każdy pocałunek pełen alkoholowej nuty. dla innych odrzucający, dla mnie idealny. |africa






najgorsze są te pragnienia, których, nie ważne jak mocno byśmy chcieli, nie możemy spełnić. bo nigdy nie wydam pięciu stów na tą cudowną sukienkę, bo Ty nigdy nie pokochasz kogoś tak nijakiego jak ja. |africa 




ciężko powiedzieć 'żegnaj' wiedząc, że ciągle będziesz blisko. ciężko pogodzić się z faktem, że będziesz przy mnie, a jednak osobno. |africa







jest taka część mnie, która krzyczy, kiedy odchodzisz. znowu. rozdziera mnie od środka za każdym razem, kiedy próbuję zapomnieć. chyba nie uświadomiła sobie jeszcze, że byłeś pomyłką. cholerna pomyłką. to chyba serce. |africa 






czasem zastanawiam się, czy gdybym chodziła w wiecznie tłustych włosach, miała mniejsze cycki, była okropną idiotką z twarzą, od której pękają lustra, co wtedy? czy należałabym do Twojego świata? [africa] 






mogłabym zagapić się na ciebie na śmierć, chociaż nie darzę cię żadnym uczuciem. jestem zazdrosna o inne, ale przecież nie jesteś mój na wyłączność. lubię z tobą rozmawiać, pomijając fakt, że ciągle wygadujesz jakieś głupoty. kompletnie nie rozumiem tej dziwności między nami. |afri.





to tylko kilka kubków po herbacie więcej stojących na nocnym stoliku. to tylko kilka książek więcej zalegających w torbie po wizycie w bibliotece. to tylko kilka papierosów więcej wypalanych przy mroźnych podmuchach wiatru. to trochę za dużo wylanych łez. to trochę za dużo zjedzonych czekolad. to trochę za dużo nieodwzajemnionej miłości. |africa






był czymś jak poranna kawa, czy głupi serial o zombie. był nieodzownym elementem mojego, dość nudnawego życia. był dla mnie strasznie ważny. był moim tlenem. był potrzebny. był. |africa







i chyba znowu ponosi mnie wyobraźnia. myśl o tym, że mogłabym być szczęśliwa. a te całe motylki, one po prostu dawały mi znać, żebym dała sobie spokój. bo to się nie może udać. nie mi. ja nie zasługuję na szczęście, jakim jest on. |africa









czuję we krwi serotoninę i endorfiny, jak pływają sobie w moich żyłach, a każdy pojedynczy hormon szczęścia ma kształt serduszka. jest słodko, do porzygu. ale lubię to uczucie. miłość. |africa






podobno to po mnie widać. zwłaszcza kiedy wyłączam się na chwilę w trakcie rozmowy, uśmiecham się do własnych myśli. wracam do twoich spojrzeń i gestów. nawet tęsknię. i chyba się zakochałam. chociaż 'chyba' to niewłaściwe słowo. na pewno się zakochałam. |africa





nie sprawdzał się w rozmowach. nie był cudownie inteligenty. zero troski, romantyzmu, czy namiętności. po prostu ładnie przy mnie wyglądał.|africa






siedzisz w domu. kompletnie nie wiesz co masz ze sobą zrobić. udajesz, że wszystko gra, ale tak nie jest. raz po raz wyciągasz z kieszeni telefon, żeby sprawdzić, czy nie czeka sms od Niego. pomimo, że nie czułaś żadnych wibracji, wyciągniesz go znowu za jakieś pięć minut. spojrzysz na ekran i jedynie przywitasz uśmiechem Francisca. zatęsknisz, znowu. |africa





kryłam swoje uczucia. sądziłam, że znikną po jakimś czasie, ale to było zgubne myślenie. narastały we mnie, szukały jakiegoś ujścia, niestety moje usta ciągle były zamknięte. nadal są i pewnie nigdy się nie otworzą aby wypowiedzieć te kilka słów. ciągle liczę, że to minie. zazwyczaj mijało, i to dość szybko. ale wcześniej to były zwykłe szczeniackie zakochania, a to, to jest chyba coś więcej.|africa





lubię siedzieć na parapecie. nie piję przy tym gorącej czekolady, czy kakao. gaszę światło zakładam słuchawki i dobieram się do opakowania żelek. patrzę na zachmurzone niebo, ciemne bloki i wciąż jeszcze ruchliwą ulicę. patrzę w dół. nic nie wnoszę do tego świata, więc nie straciłby na moim nagłym zniknięciu. co by było jakbym jednak skoczyła? chociaż nie, to niedorzeczne. mam pokój na drugim piętrze. nie zabiłabym się. |africa

              ______________________________________________________________________

wszystkie powyższe wpisy sa africy.
africa.moblo.pl

                               _______________________________________________________



Skończyła się już noc 
Prawdziwy rap budzi ze snu, budzi ze snu 

Takie jest życie, rozumiesz? 
Często jak zły sen 
Pamiętaj tylko jedno, tamta i obecna scena 
To są dwa nie z tego samego życia wspomnienia, obudŹ się 

Często się mijamy, mieszkamy w tym samym mieście 
Nieme wołanie o pomoc widzę w każdym Twoim geście 
Jest Ci tak bardzo ciężko, ból i złość 
Oczy zaszły łzami, wyrywa się bezgłośny szloch 
Przeżywasz życie w samotności, masz dość 
Czujesz jak Twoje serce obraca się w proch 
Znów do domu wracasz, krótki sen i praca 
Nie masz już łez, chcesz się wypłakać 
Kolejny dzień przychodzi, słońce nie wschodzi 
Podkrążone oczy, z mieszkania wychodzisz 
Na przystanku wesołe twarze, co z tego? 
Nie masz z kim rozmawiać, boli Cię do żywego 
Ten sam autobus, znów łapię Twój wzrok 
Jesteśmy tak bliscy sobie, dzielimy ten sam los 
Nie jesteś sama, chciałbym powiedzieć, się odważyć 
Nie mogę, wiesz? strach ma wiele twarzy 
Znów Cię dopadło, kwaśne tchnienie bezsenności 
Siedzisz i myślisz, nie widzisz żadnych możliwości 
Czuję, się poddajesz, tak jak Tobie brak mi tchu 
Budzę się jak z najgorszego snu 

Ref. 
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest 
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen 
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc 
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu 

Wiem, co odczuwasz, choć nie jestem w Twojej skórze 
Tak już jest, raz na dole raz na górze 
Miej nadzieję, podobno miłość nie rdzewieje 
Dzisiaj się śmiejesz, a innym razem szlochasz 
Najważniejsze jest, to, że wiesz, kogo kochasz 
Co dzień się budzisz, a Twoje serce bije 
Najważniejsze jest to, że wiesz, dla kogo żyjesz 
Nic nie ukryjesz, to widać gołym okiem 
Nie ma Cię na ławce z kumplami pod blokiem 
Patrzysz w jej oczy na zawsze z Tobą 
Twoje serce z kamienia już nasiąknęło wodą 
I nie chcesz wierzyć, że to był tylko sen 
Jesteś w stanie walczyć z najgorszym złem 
Przeniesiesz górę, gdy wiatr w oczy wieje 
Bo siła wyższa da wiarę i nadzieję 
Ta miłość w Tobie żyje, jej nie zabijesz 
Wpadłeś po szyję i już się nie wykręcisz 
Będziesz o niej myślał, aż po dzień swojej śmierci 
Na zawsze, aż po dzień swojej śmierci 

Ref. x3 
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest 
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen 
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc 
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu 

Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu 
Uświadamia 






lovechuckb.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz