zabić to uczucie, schować je głęboko, czekać aż zniknie. ale nie znika. nie powinno w ogóle istnieć, a istnieje i z każdym uśmiechem, z każdym zetknięciem ramion jest silniejsze. uwolnić się z jego sideł, ale czaruje spojrzeniem, przywołuje myśli : co by było gdyby? i jestem już jego. ma mnie całą, na własność. i nawet o tym nie wie.|africa
to nie może być tak, że stwarzamy pozory normalności codziennym przywitaniem się i kilkoma słowami, bo głupio siedzieć w ciszy. problemów trzeba się pozbywać, a nie je przemilczać.|africa
niecnieznaczysz, nicnieznaczysz, nicnieznaczysz, nicnieznaczysz, niczniezanczysz. proszę, nie znacz nic. |africa
chodź ze mną. postradałam zmysły. kocham. |africa
gapiłam się na twoje zdjęcie jedząc chipsy. wspólna kolacje mogę już odhaczyć? |africa
bawmy się. uciekajmy przed odpowiedzialnością. jak dzieci. obrażajmy się. bójmy się prawdy, bójmy się bólu. jak dzieci. kłammy, wmawiając sobie, że to dla dobra innych, chroniąc jedynie swoją dupę. jak dzieci. |africa
cholernie jebiesz mi w głowie. a ja nie mam siły ogarniać tego syfu za każdym razem. |africa
to chyba niedobrze, kiedy wódka zaczyna smakować. to chyba niedobrze, kiedy papierosy zamieniają się w rutynę. to chyba niedobrze, kiedy stajesz się całym światem. |africa
nie byłam nigdy w jednym z tych filmowych, amerykańskich barów. przyciemnione światła, dym odbijający pojedyncze promienie słońca, wpadające przez niedbale zasłonięte żaluzje, w tle dźwięki odbijanych kul bilardowych. ukryte pomieszczenia, do mafijnych spotkań wypełnionych po brzegi najlepszą whisky z lodem. odtwarzałam te obrazy za każdym zaciągnięciem się jego zapachem. bluza przesiąknięta nikotyną z lekkim dodatkiem ulubionych perfum. a każdy pocałunek pełen alkoholowej nuty. dla innych odrzucający, dla mnie idealny. |africa
najgorsze są te pragnienia, których, nie ważne jak mocno byśmy chcieli, nie możemy spełnić. bo nigdy nie wydam pięciu stów na tą cudowną sukienkę, bo Ty nigdy nie pokochasz kogoś tak nijakiego jak ja. |africa
ciężko powiedzieć 'żegnaj' wiedząc, że ciągle będziesz blisko. ciężko pogodzić się z faktem, że będziesz przy mnie, a jednak osobno. |africa
jest taka część mnie, która krzyczy, kiedy odchodzisz. znowu. rozdziera mnie od środka za każdym razem, kiedy próbuję zapomnieć. chyba nie uświadomiła sobie jeszcze, że byłeś pomyłką. cholerna pomyłką. to chyba serce. |africa
czasem zastanawiam się, czy gdybym chodziła w wiecznie tłustych włosach, miała mniejsze cycki, była okropną idiotką z twarzą, od której pękają lustra, co wtedy? czy należałabym do Twojego świata? [africa]
mogłabym zagapić się na ciebie na śmierć, chociaż nie darzę cię żadnym uczuciem. jestem zazdrosna o inne, ale przecież nie jesteś mój na wyłączność. lubię z tobą rozmawiać, pomijając fakt, że ciągle wygadujesz jakieś głupoty. kompletnie nie rozumiem tej dziwności między nami. |afri.
to tylko kilka kubków po herbacie więcej stojących na nocnym stoliku. to tylko kilka książek więcej zalegających w torbie po wizycie w bibliotece. to tylko kilka papierosów więcej wypalanych przy mroźnych podmuchach wiatru. to trochę za dużo wylanych łez. to trochę za dużo zjedzonych czekolad. to trochę za dużo nieodwzajemnionej miłości. |africa
był czymś jak poranna kawa, czy głupi serial o zombie. był nieodzownym elementem mojego, dość nudnawego życia. był dla mnie strasznie ważny. był moim tlenem. był potrzebny. był. |africa
i chyba znowu ponosi mnie wyobraźnia. myśl o tym, że mogłabym być szczęśliwa. a te całe motylki, one po prostu dawały mi znać, żebym dała sobie spokój. bo to się nie może udać. nie mi. ja nie zasługuję na szczęście, jakim jest on. |africa
|
czuję we krwi serotoninę i endorfiny, jak pływają sobie w moich żyłach, a każdy pojedynczy hormon szczęścia ma kształt serduszka. jest słodko, do porzygu. ale lubię to uczucie. miłość. |africa
podobno to po mnie widać. zwłaszcza kiedy wyłączam się na chwilę w trakcie rozmowy, uśmiecham się do własnych myśli. wracam do twoich spojrzeń i gestów. nawet tęsknię. i chyba się zakochałam. chociaż 'chyba' to niewłaściwe słowo. na pewno się zakochałam. |africa
|
nie sprawdzał się w rozmowach. nie był cudownie inteligenty. zero troski, romantyzmu, czy namiętności. po prostu ładnie przy mnie wyglądał.|africa
siedzisz w domu. kompletnie nie wiesz co masz ze sobą zrobić. udajesz, że wszystko gra, ale tak nie jest. raz po raz wyciągasz z kieszeni telefon, żeby sprawdzić, czy nie czeka sms od Niego. pomimo, że nie czułaś żadnych wibracji, wyciągniesz go znowu za jakieś pięć minut. spojrzysz na ekran i jedynie przywitasz uśmiechem Francisca. zatęsknisz, znowu. |africa
kryłam swoje uczucia. sądziłam, że znikną po jakimś czasie, ale to było zgubne myślenie. narastały we mnie, szukały jakiegoś ujścia, niestety moje usta ciągle były zamknięte. nadal są i pewnie nigdy się nie otworzą aby wypowiedzieć te kilka słów. ciągle liczę, że to minie. zazwyczaj mijało, i to dość szybko. ale wcześniej to były zwykłe szczeniackie zakochania, a to, to jest chyba coś więcej.|africa
lubię siedzieć na parapecie. nie piję przy tym gorącej czekolady, czy kakao. gaszę światło zakładam słuchawki i dobieram się do opakowania żelek. patrzę na zachmurzone niebo, ciemne bloki i wciąż jeszcze ruchliwą ulicę. patrzę w dół. nic nie wnoszę do tego świata, więc nie straciłby na moim nagłym zniknięciu. co by było jakbym jednak skoczyła? chociaż nie, to niedorzeczne. mam pokój na drugim piętrze. nie zabiłabym się. |africa
______________________________________________________________________
wszystkie powyższe wpisy sa africy.
africa.moblo.pl
_______________________________________________________
Skończyła się już noc
Prawdziwy rap budzi ze snu, budzi ze snu
Takie jest życie, rozumiesz?
Często jak zły sen
Pamiętaj tylko jedno, tamta i obecna scena
To są dwa nie z tego samego życia wspomnienia, obudŹ się
Często się mijamy, mieszkamy w tym samym mieście
Nieme wołanie o pomoc widzę w każdym Twoim geście
Jest Ci tak bardzo ciężko, ból i złość
Oczy zaszły łzami, wyrywa się bezgłośny szloch
Przeżywasz życie w samotności, masz dość
Czujesz jak Twoje serce obraca się w proch
Znów do domu wracasz, krótki sen i praca
Nie masz już łez, chcesz się wypłakać
Kolejny dzień przychodzi, słońce nie wschodzi
Podkrążone oczy, z mieszkania wychodzisz
Na przystanku wesołe twarze, co z tego?
Nie masz z kim rozmawiać, boli Cię do żywego
Ten sam autobus, znów łapię Twój wzrok
Jesteśmy tak bliscy sobie, dzielimy ten sam los
Nie jesteś sama, chciałbym powiedzieć, się odważyć
Nie mogę, wiesz? strach ma wiele twarzy
Znów Cię dopadło, kwaśne tchnienie bezsenności
Siedzisz i myślisz, nie widzisz żadnych możliwości
Czuję, się poddajesz, tak jak Tobie brak mi tchu
Budzę się jak z najgorszego snu
Ref.
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Wiem, co odczuwasz, choć nie jestem w Twojej skórze
Tak już jest, raz na dole raz na górze
Miej nadzieję, podobno miłość nie rdzewieje
Dzisiaj się śmiejesz, a innym razem szlochasz
Najważniejsze jest, to, że wiesz, kogo kochasz
Co dzień się budzisz, a Twoje serce bije
Najważniejsze jest to, że wiesz, dla kogo żyjesz
Nic nie ukryjesz, to widać gołym okiem
Nie ma Cię na ławce z kumplami pod blokiem
Patrzysz w jej oczy na zawsze z Tobą
Twoje serce z kamienia już nasiąknęło wodą
I nie chcesz wierzyć, że to był tylko sen
Jesteś w stanie walczyć z najgorszym złem
Przeniesiesz górę, gdy wiatr w oczy wieje
Bo siła wyższa da wiarę i nadzieję
Ta miłość w Tobie żyje, jej nie zabijesz
Wpadłeś po szyję i już się nie wykręcisz
Będziesz o niej myślał, aż po dzień swojej śmierci
Na zawsze, aż po dzień swojej śmierci
Ref. x3
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Uświadamia
Prawdziwy rap budzi ze snu, budzi ze snu
Takie jest życie, rozumiesz?
Często jak zły sen
Pamiętaj tylko jedno, tamta i obecna scena
To są dwa nie z tego samego życia wspomnienia, obudŹ się
Często się mijamy, mieszkamy w tym samym mieście
Nieme wołanie o pomoc widzę w każdym Twoim geście
Jest Ci tak bardzo ciężko, ból i złość
Oczy zaszły łzami, wyrywa się bezgłośny szloch
Przeżywasz życie w samotności, masz dość
Czujesz jak Twoje serce obraca się w proch
Znów do domu wracasz, krótki sen i praca
Nie masz już łez, chcesz się wypłakać
Kolejny dzień przychodzi, słońce nie wschodzi
Podkrążone oczy, z mieszkania wychodzisz
Na przystanku wesołe twarze, co z tego?
Nie masz z kim rozmawiać, boli Cię do żywego
Ten sam autobus, znów łapię Twój wzrok
Jesteśmy tak bliscy sobie, dzielimy ten sam los
Nie jesteś sama, chciałbym powiedzieć, się odważyć
Nie mogę, wiesz? strach ma wiele twarzy
Znów Cię dopadło, kwaśne tchnienie bezsenności
Siedzisz i myślisz, nie widzisz żadnych możliwości
Czuję, się poddajesz, tak jak Tobie brak mi tchu
Budzę się jak z najgorszego snu
Ref.
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Wiem, co odczuwasz, choć nie jestem w Twojej skórze
Tak już jest, raz na dole raz na górze
Miej nadzieję, podobno miłość nie rdzewieje
Dzisiaj się śmiejesz, a innym razem szlochasz
Najważniejsze jest, to, że wiesz, kogo kochasz
Co dzień się budzisz, a Twoje serce bije
Najważniejsze jest to, że wiesz, dla kogo żyjesz
Nic nie ukryjesz, to widać gołym okiem
Nie ma Cię na ławce z kumplami pod blokiem
Patrzysz w jej oczy na zawsze z Tobą
Twoje serce z kamienia już nasiąknęło wodą
I nie chcesz wierzyć, że to był tylko sen
Jesteś w stanie walczyć z najgorszym złem
Przeniesiesz górę, gdy wiatr w oczy wieje
Bo siła wyższa da wiarę i nadzieję
Ta miłość w Tobie żyje, jej nie zabijesz
Wpadłeś po szyję i już się nie wykręcisz
Będziesz o niej myślał, aż po dzień swojej śmierci
Na zawsze, aż po dzień swojej śmierci
Ref. x3
Moi przyjaciele mówią mi, bracie, co Ci jest, co Ci jest
Nie żałuj nic wyobraŹ sobie, że to był tylko sen, to był tylko sen
ObudŹ się i z nami chodŹ, skończyła się już noc
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Prawdziwy rap budzi ze snu, ze snu, budzi ze snu
Uświadamia
lovechuckb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz